There was a problem loading image 'images/kppo3/articles/crop-9OZLX5l3BTeAcuW_180x130-0.png'
There was a problem loading image 'images/kppo3/articles/crop-9OZLX5l3BTeAcuW_180x130-0.png'

Jacek Rostowski jest przekonany, że reakcja Zachodu na zajęcie przez Rosjan Krymu doprowadziła do zmiany planów Kremla. Bo jak przekonywał w "Poranku Radia TOK FM", Rosja chciała doprowadzić do oderwania od Ukrainy wschodniej części kraju. - Ale zatrzymali się na Krymie. Nie z wielkoduszności. Zrozumieli, że to, co mieli zaplanowane, oznaczałoby powrót do zimnej wojny. Oni rozumieją, że skoro przegrali pierwszą zimną wojnę, kiedy Zachód był słabszy niż dziś, a ZSRR silniejsze, to szansa na wygranie drugiej zimnej wojny są bliskie zera. Dlatego, jak podkreślał były minister finansów, "jedność Zachodu jest jedyną bronią, którą mamy - ale to bardzo potężna broń".
"Śmiertelne zagrożenie"
Zdaniem Jacka Rostowskiego bardzo prawdopodobne jest zaostrzenie kursu, czyli wprowadzenie ostrych sankcji wobec Rosji. Nawet jeżeli w dzisiejszym świecie interesy gospodarcze są ważniejsze od polityki. Decydujące będzie zachowanie Rosjan. - Jakiekolwiek dalsze kroki, np. próby oderwania wschodniej Ukrainy, doprowadziłyby do zimnej wojny. To dużo bardziej czarny scenariusz dla Rosji, a szczególnie dla Putina, niż dla nas. Rosja jest świadoma tego śmiertelnego zagrożenia - uważa Jacek Rostowski.
Dyskwalifikacja Rosji
Jak ocenił Jacek Rostowski, korzyści Rosji z zajęcia Krymu są minimalne, a koszty będą wzrastać. A Kreml już poniósł nieodwracalne straty. - To, co teraz dzieje się na Zachodzie, to fundamentalne przeobrażenie percepcji Rosji. Jeśli zachodni mężowie stanu mówią, że Rosja łamie kartę ONZ w sposób ewidentny, to jest to naprawdę poważna dyskwalifikacja. A jeszcze niedawno, raptem 2-3 miesiące temu, Moskwa była uważana za pożytecznego partnera. Na przykład w sprawie konfliktu w Syrii. Rosja już nigdy nie będzie tak postrzegana.
Źródło: tokfm.pl